Reklama

Aspekty

Chcieli poczuć wolność

Mija 75 lat od jednej z największych ucieczek w czasie II wojny światowej, a która rozegrała się na terenie dzisiejszego Żagania. Stała się kanwą dla słynnego amerykańskiego filmu z 1963 r. ze Stevem McQueenem i Charlsem Bronsonem

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 14/2019, str. IV

[ TEMATY ]

historia

Stalag Luft III w Żaganiu

Karolina Krasowska

Makieta przedstawiająca północną część obozu Stalag Luft III

Makieta przedstawiająca północną część obozu Stalag Luft III

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wiosną, w nocy z 24 na 25 marca 1944 r. z niemieckiego obozu jenieckiego Stalag Luft III w Żaganiu (niem. Sagan) przez wydrążony pod ziemią 111-metrowy tunel o nazwie „Harry” uciekło 76 uwięzionych lotników. W brawurowej ucieczce brali udział jeńcy 13 narodowości, w tym 6 Polaków. Wydarzenie to przeszło do historii jako Wielka Ucieczka.

Niemiecki Sagan

– Wielka Ucieczka to wydarzenie, z którego zasłynął obóz jeniecki Stalag Luft III pod ówczesnym niemieckim miastem Sagan, bo trzeba pamiętać, że te ziemie w czasie drugiej wojny światowej nie należały do Polski – mówi Mirosław Walczak, przewodnik w Muzeum Obozów Jenieckich w Żaganiu. – To była tak naprawdę masowa operacja dywersyjna. Aliantom przebywającym w obozie nie chodziło o to, żeby wydostawać się pojedynczo, ale żeby narobić Niemcom jak największego bałaganu. Czyli jeśli ucieknie 100– lub 200-osobowa grupa, to Niemcy muszą zmobilizować potężne środki policyjne i wojskowe, żeby ich złapać. Plan operacji „Wielka Ucieczka” zakładał wykopanie trzech tuneli, którymi na początku miało wydostać się 600 osób. Jednak dwa tunele odpadły z realizacji tego planu. Do marca 1944 r. ukończono tunel o kryptonimie „Harry”. Jego budowę rozpoczęto wiosną 1943 r. Ten tunel osiągając głębokość prawie 9 m na terenie obozu, wypłycając się za jego obszarem na 4 m i osiągając długość przeszło 111 m, miał wyprowadzić 200 chętnych poza obóz – dodaje Walczak.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W miejscu, w którym obecnie znajduje się muzeum, w czasie II wojny światowej istniał obóz armijny Stalag VIII C. Stalag, czyli skrót od Stammlager, był to stały obóz dla szeregowych i podoficerów wojsk lądowych. Pierwszą grupę jeńców stanowiło tu ok. 6 tys. Polaków. W 1940 r. zastąpiła ich 40-tysięczna grupa francuskich szeregowych i podoficerów. Do obozu trafiali również Brytyjczycy (6 tys.), z czego 3 tys. to Południowoafrykańczycy, a od 1943 r. po przejściu na stronę aliantów dodatkowo także Włosi. W sąsiedztwie obozu wybudowano drewniane baraki mieszkalne dla oficerów, czyli Stalag Luft III dla prawie 7 tys. amerykańskich pilotów i lotników, 3,5 tys. Brytyjczyków, w tym przeszło 100 polskich pilotów z naszych sił powietrznych – wyjaśnia Walczak.

Reklama

Barak 104

Inicjatorem Wielkiej Ucieczki był mjr RAF Roger Bushell. To on po przybyciu do Stalagu Luft III w 1943 r. postanowił zorganizować masową ucieczkę z obozu. W przygotowaniach brało udział ok. 600 osób – fałszerze, inżynierowie, kopacze, krawcy i kartografowie. Przygotowywali oni fałszywe dokumenty, cywilne ubrania, mapy i inne rzeczy przydatne podczas ucieczki. Pomagały w tym przedmioty przemycane w paczkach dostarczanych przez Czerwony Krzyż. W paczkach żywnościowych przemycano narzędzia, mapy, kompasy, niemiecką walutę, gotowe podrobione dokumenty. Wiosną 1943 r. rozpoczęto drążenie trzech tuneli: „Dick”, „Tom” i „Harry”. Ostatecznie udało się ukończyć tylko „Harrego”. – Grupa 150 tzw. pingwinów przez prawie 10 miesięcy, codziennie w nogawkach spodni, w specjalnych workach roznosiła piach po terenie obozu. Najsłynniejszy tunel „Harry” został zamaskowany w baraku nr 104 pod żeliwnym piecem, w miejscu, które znajdowało się przy kominie – opowiada Mirosław Walczak. – Z 600 organizatorów wytypowano 200-osobową grupę. Było losowanie, bo wszyscy chcieli uciec. Każdy chciał poczuć chociaż trochę wolności. Musimy pamiętać, że człowiek ma prawo do wolności, i tym kierowali się ludzie, którzy byli tutaj w zamknięciu odseparowani od realiów życia i zastanawiali się, co się dzieje w ich domach, czy rodziny żyją, czy żony ich nie zdradzają, bo takie rzeczy też się zdarzały.

„Harry” za krótki

W nocy z 24 na 25 marca 1944 r. uciekinierzy zebrali się w baraku, w którym znajdowało się wejście do tunelu. Okazało się jednak, że jest on za krótki. Zaczęto kopać bez wiedzy, na jaką odległość ma on dotrzeć w głąb lasu. Zabrakło Kanadyjczyka – Wally Floodego, oficera, który planował wszystkie konstrukcje pod ziemią, a który został aresztowany na kilka tygodni przed ukończeniem „Harrego”. Brytyjczycy kontynuowali kopanie tunelu, jednak był on za krótki i kończył się przed linią lasu. Przeciągnięto sznurek sygnalizujący osobie stojącej na drabinie w wyjściu z tunelu o możliwości ucieczki i położeniu wartowników. W ten sposób powoli można było uciekać do lasu, żeby przedostać się na stację kolejową w Żaganiu.

Reklama

– Do godz. 5.00 nad ranem tunel opuściło 76 jeńców. Wtedy obok wyjścia z „Harrego” pojawił się wartownik zaskoczony tym, że czyjaś głowa wystaje z ziemi. Jeden z jeńców, zniecierpliwiony, pozbawiony sygnału sznurkiem, chcąc sprawdzić, co się dzieje na zewnątrz w okolicy, został dostrzeżony przez wartownika, który złapał za karabin i strzelił w powietrze. W tym momencie zdemaskowano całą ucieczkę. Jeńcy, którzy zalegali w tunelu, cofnęli się do baraku 104 i zaczęli palić wszystkie nielegalne przedmioty w piecykach w swoich pomieszczeniach mieszkalnych. Czterech ostatnich, czekających w szybie wyjściowym tunelu, zbiegów aresztowano i odstawiono do aresztu obozowego. W ten sposób zdemaskowano i zakończono ucieczkę – opowiada Mirosław Walczak.

Rozkaz żagański

Za 76 jeńcami, którym udało się uciec, ruszył pościg w postaci 80 tys. żołnierzy, żandarmerii i policji. Niemcy w gazecie policyjnej opublikowali wizerunki zbiegów. Obława zakończyła się po kilkunastu dniach złapaniem 73 uczestników ucieczki. Na rozkaz Hitlera Gestapo, czyli tajna policja, miała zamordować połowę schwytanych. Pochodzili oni z Wielkiej Brytanii, Kanady, RPA, Australii, Nowej Zelandii, Norwegii, Litwy, Belgii, Holandii, Francji, Czech, Grecji. Na liście rozstrzelanych znalazło się także sześciu Polaków. – Rozkaz żagański, tzw. Sagan-Befehl, który wyszedł z kwatery głównej Hitlera, mówił o rozstrzelaniu połowy ze schwytanych, czyli blisko 36-37 osobach. Okazało się jednak, że przy liczbie 50 nie było symbolu procent, więc rozstrzelano 50, czyli znacznie więcej niż przewidywała kwatera główna. Uciekinierzy byli rozstrzeliwani podczas transportu do obozu. Gestapowcy pozorowali ponowną próbę ucieczki. Egzekucje miały miejsce w okolicach Zgorzelca, Jeleniej Góry, autostrady Wrocław – Berlin, a także w pobliżu Liberca, Piły i Saarbrucken. Ciała zbiegów były kremowane w pobliskich krematoriach. Na początku kwietnia dostarczono do obozu pięćdziesiąt urn z prochami zamordowanych oficerów. Z 76 osób tylko 3 udało się uciec – Holendrowi i dwóm Norwegom, którzy uciekli do Szwecji. Holender przez blisko 1,5 miesiąca uciekał przez całą Europę do Londynu. Ze schwytanych 73 jeńców przeżyły 23 osoby i tylko 15 powróciło do macierzystego obozu – mówi Walczak.

2019-04-03 10:09

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

O proboszczu, który został bibliotekarzem...

Wykładał w słynnym Collegium Nobilium; był uczestnikiem słynnych obiadów czwartkowych „u króla Stasia”... Dzięki księżnej Izabelli Lubomirskiej, która sprowadziła go do swojej biblioteki w zamku, został proboszczem i jej bibliotekarzem w Łańcucie. Kilka lat później został proboszczem w Jarosławiu, a później pierwszym bibliotekarzem słynnego Ossolineum we Lwowie

Osiemnastowieczny erudyta i kapłan, ks. Franciszek Siarczyński pochodził z ziemi jarosławskiej. Uczył się w kolegium u jarosławskich jezuitów, ale także u pijarów w Rzeszowie. Przyjął profesję wieczystą jako pijar i obrał zakonne imię Franciszka od św. Ludwika. Był znaną postacią na dworze królewskim czasów stanisławowskich, gdyż król Poniatowski powierzał mu pieczę nad zbiorami ksiąg i atlasów geograficznych oraz zlecał pracę nad publikacjami naukowymi z dziedziny gramatyki, historii i geografii. Ponieważ znał sztukę stenografii, król powierzał księdzu protokołowanie obrad sejmowych. To właśnie on miał zaszczyt protokołować obrady sejmu 3 maja 1791 r., kiedy to uchwalono słynną konstytucję. Z kolei w Collegium Nobilium ksiądz Franciszek uczył młodzież niełatwej sztuki krasomówczej.

CZYTAJ DALEJ

Kard. Müller: niemiecka droga synodalna jest błędna i zagraża Kościołowi

2024-05-28 08:22

[ TEMATY ]

Niemcy

kardynał Gerhard Ludwig Müller

Karol Porwich/Niedziela

Kard. Gerhard Ludwig Müller

Kard. Gerhard Ludwig Müller

Niemiecka droga synodalna jest błędna i jeśli w dalszym ciągu będzie trwała, to postrzegam ją jako zagrożenie wiodące do zniszczenia Kościoła katolickiego – powiedział emerytowany prefekt Kongregacji Doktryny Wiary kard. Gerhard Müller.

Podczas poniedziałkowej konferencji promującej dwie książki kard. Gerharda Müllera "Na drodze Chrystusa" i "Katolicki – czyli jaki?" hierarcha został zapytany, jak przezwyciężyć kryzys współczesnego Kościoła katolickiego, zwłaszcza w Europie.

CZYTAJ DALEJ

Preludium do srebrnego jubileuszu UKSW

Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego obchodził dzisiaj swoje doroczne święto. W 43. rocznicę śmierci Patrona uniwersytetu zostały wręczone odznaczenia państwowe oraz nagrody rektora UKSW za osiągnięcia naukowe.

Główna uroczystość odbyła się w Auli Schumana na kampusie przy ul. Wóycickiego. Uczestniczyli w niej przedstawiciele władz państwowych i samorządowych, rektorzy warszawskich uczelni oraz społeczność akademicka UKSW: władze, wykładowcy akademiccy, pracownicy administracji, studenci i doktoranci.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję