Reklama

Niedziela Lubelska

Wystarczy wierzyć i kochać

Parafia pw. św. Siostry Faustyny w Jakubowicach Konińskich przeżywała czas rekolekcji ewangelizacyjnych i peregrynacji kopii Krzyża Trybunalskiego

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przez kilka sierpniowych dni wierni wraz ze swoim proboszczem ks. Januszem Latochem gromadzili się na naukach rekolekcyjnych prowadzonych przez ks. Piotra Irackiego i grupę osób świeckich, a następnie na adoracji krzyża. Przez tydzień w każdy wieczór świątynię parafialną wypełniała modlitwa mieszkańców Jakubowic Konińskich i Smug. Codzienna Msza św., nabożeństwa (m.in. Różaniec, Droga Krzyżowa, Godzina Miłosierdzia) i osobista adoracja przyczyniły się do umocnienia wiary i wzrostu w miłości. Ten wyjątkowy dla wspólnoty parafialnej czas głęboko przeżyła młodzież, która na zakończenie misji ewangelizacyjnych przyjęła sakrament bierzmowania. – Przed laty rodzice przynieśli nas do kościoła, prosząc o chrzest, o włączenie nas w Chrystusowe dzieło zbawienia. Dziś w cieniu relikwii Drzewa Krzyża prosimy o sakrament bierzmowania, abyśmy z mądrością i odwagą mogli budować dojrzałą wiarę – mówili młodzi. Ich pragnienie spełniło się 26 sierpnia podczas uroczystej Liturgii sprawowanej przez bp. Mieczysława Cisło i ks. prof. Jerzego Misiurka.

– Przed kilkunastu dniami rozpoczęliśmy nasze rekolekcje i powitaliśmy relikwie Drzewa Krzyża. Dziś, w uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej, kończymy ten święty czas nawiedzenia. Prosimy o dary Ducha Świętego, który ożywia Kościół, dla naszej młodzieży i dla nas wszystkich, by ożywił naszą wiarę – mówił na początku Eucharystii Ksiądz Proboszcz. – Chrystus wysłużył te dary na krzyżu. Wasza parafia już od 10 dni żyje tajemnicą krzyża. Dziś stajemy u jego stóp z wiarą, że z niego na cały świat spływają zdroje łask, docierając przez Kościół do naszych serc, do naszych rodzin – mówił bp Mieczysław Cisło. Ciesząc się z licznej obecności parafian, którzy nie tylko wypełnili świątynię, lecz także jej najbliższe otoczenie, Ksiądz Biskup apelował o podtrzymywanie i rozwijanie wiary w rodzinach, codzienną modlitwę, coniedzielną Mszę św., uczciwe wypełnianie przykazań i wzajemną miłość. – Zawierzam was Chrystusowi ukrzyżowanemu. Dla chrześcijanina krzyż jest znakiem zwycięstwa; kto przyjmuje krzyż cierpienia, jest zwycięzcą. Chrystus uczy nas, abyśmy zjednoczeni z Nim, Jego zwycięstwem zwyciężali to, co trudne w życiu – podkreślał. Jak mówił, dary Ducha Świętego, które są składane w sercach, pomagają na każdym etapie życia kształtować w sobie piękne człowieczeństwo. – Wiele w nas dobra, ale można zeszpecić oblicze duszy przez grzech, przez zło moralne. Grzech jest jak atrament, którego jedna kropla może zabarwić cały kanister wody. Jednak Duch Święty zawsze przychodzi nam z pomocą, byśmy trwali w wolności i wierności Chrystusowi – przypominał. – Przychodźmy do stóp krzyża dla przemiany życia, dla umocnienia, dla uświęcenia. Dary złożone w sercach bez łaski Słowa Bożego, Eucharystii i wspólnoty Kościoła butwieją, nie owocują Bożym życiem – przestrzegał.

Bp Cisło zwrócił uwagę, że współczesny człowiek zatracił poczucie grzechu; popełnia zło moralne, ale nie uznaje przed Bogiem swojej winy. – Zamiast klęknąć przed Bogiem przy konfesjonale, idzie do psychoanalityka czy opowiada o swoim życiu przed widownią. Trzeba budzić sumienia, by przywracać ludziom wolność dzieci Bożych – podkreślał. Jak zapewniał, Bóg zostawił nam swoje ślady, po których idąc, osiągniemy szczęście i bezpiecznie dotrzemy do celu. – Wystarczy wierzyć i kochać – podkreślał. W trudnych czasach kultury egoizmu i degeneracji pojęcia miłości życzył zgromadzonym, by na drodze swojego życia spotykali ludzi, którzy prowadzą do Boga.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2017-09-13 11:20

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Natchnienie to nie wszystko

Niedziela Ogólnopolska 42/2021, str. 15

[ TEMATY ]

ewangelizacja

Grzegorz Bac/bieszczadydlajezusa.pl

Czy szewc lub inżynier mogą nas nauczać o Jezusie, a świecki kaznodzieja zastąpić autorytet księdza?

Nie mam nic przeciwko świeckim kaznodziejom, bo niby dlaczego miałabym? Doceniam ich, bo wzbogacają ofertę dedykowaną każdemu, kto ma potrzebę słuchać. Lecz tak jak nie poszłabym po pomoc do psychoterapeuty bez certyfikatu, tak nie budowałabym fundamentów wiary na interpretacji Pisma Świętego dokonanej przez osobę pełną zapału, dobrej woli, być może nawet autentycznego powołania, ale pozbawioną specjalistycznego wykształcenia. Dlaczego? Ponieważ języka polskiego uczył mnie polonista, a nie biolog, zaś moje koty leczy weterynarz, a nie ogrodnik. Oczywiście, nikogo nie dyskredytuję! Większość z nas rozwija się przez całe życie, a niektórzy swoje faktyczne preferencje odkrywają obok formalnego wykształcenia czy mimo jego braku. Nieraz owo przebudzenie wymaga wielu lat tkwienia w określonej strukturze. Takie przykłady można znaleźć w prywatnym otoczeniu, a jeśli nie – zawsze dostarczą ich media. I świetnie. Dają nadzieję, motywują do zmiany na lepsze – według osób, które podejmują takie wyzwania. Nie zamykają nam one drzwi na działanie, ale gdyby wyznaczały kryterium funkcji społecznej, mogłoby się okazać, że w takim układzie wykształcenie nie odgrywa żadnej roli. Bo skoro szewc czy inżynier budownictwa mogą nas nauczać o Jezusie, to dlaczego teolog nie ma projektować obiektów architektonicznych? Ktoś powie: nie porównujmy rangi zjawiska, gdyż budynek, który powstał według źle wyliczonego planu, może się zawalić i pogrzebać nas pod gruzami. To prawda, ale czy przekaz płynący z nauk Jezusa, poddany spontanicznej interpretacji, opartej tylko na subiektywnej wrażliwości, bez podbudowy akademickiej, nie obróci w rumowisko naszego życia, aktualnych relacji, dążeń? W epoce powszechnego kryzysu autorytetów zagadnienie to może się wydawać błahe. Dziś każdy jest ekspertem w każdej dziedzinie. Może to jednak być niebezpieczne w sytuacji, gdy politycy danych profesji, częściej niż rzadziej, zajmują stanowiska odległe od ich drogi naukowej i wydają dyspozycje obejmujące miliony obywateli. To otwiera pewną furtkę, lecz osobiście nie popieram takich sytuacji i co zrozumiałe – nie ufam osobie bez specjalistycznego wykształcenia w sprawach, które wymagają lat edukacji. Gdy za kierownicą usiądzie mistrz czterech kółek, wyuczony jazdy od dziecka, podczas rutynowej kontroli i tak będzie musiał okazać prawo jazdy. I nawet jeśli tak to nie działa w każdej branży, to powinno. Także, a może zwłaszcza, w zawodzie kaznodziei. Czym innym jest otwierać rano Pismo Święte i interpretować jego fragmenty, „jak nam w duszy zagra”, a czym innym publicznie głosić własne refleksje i brać na siebie odpowiedzialność, że ktoś pójdzie za – jak by nie liczył – naszym prywatnym odbiorem. Słusznie lub nie, ale boję się takiej formy i sama nie podjęłabym się podobnej roli. Owszem, chętnie posłucham świeckiego kaznodziei, ale nigdy nie zastąpi mi on autorytetu księdza – osoby, która w szczególny sposób poświęciła się Bogu, weszła w sferę sacrum. Bo jeśli w sprawach wiary to nie kapłan ma być głównym prowadzącym, wkraczamy na drogę spowitą mgłą relatywnej interpretacji, a ona może nas zaprowadzić praktycznie wszędzie. Dziwi mnie więc trochę aplauz niektórych księży dla zjawiska świeckich kaznodziejów. Widzę w nim nie tylko zagęszczenie przestrzeni słowem Bożym, ale konkurencję. Znakomicie, jeśli tylko motywuje ona kapłana do pracy nad własnym przekazem i działaniem. Gorzej, jeśli z czasem owa konkurencja wykreuje się na lidera przekazu charyzmatycznego, co przy dzisiejszej krytyce kapłaństwa jest wielce prawdopodobne.

CZYTAJ DALEJ

Papież jedności

2024-05-07 08:46

Niedziela Ogólnopolska 19/2024, str. 22

[ TEMATY ]

Św. Jan I

pl.wikipedia.org

Św. Jan I, papież

Św. Jan I, papież

Oparł się władzy świeckiej, by bronić autorytetu Kościoła.

CZYTAJ DALEJ

Kłamstwo imigracyjne

2024-05-18 16:35

[ TEMATY ]

migranci

imigranci

Adobe.Stock

To przykład swoistej schizofrenii politycznej, gdy rząd na forum Rady Unii Europejskiej głosuje przeciw paktowi imigracyjnemu, a następnie… jego premier obwieszcza, że będziemy beneficjentem regulacji, przeciwko której rząd głosował! Albo więc pan premier robi dobrą minę do złej gry albo nie wiedział ,co głosował.

Teraz słyszymy gremialne pocieszanie się i nas, że nowa polityka imigracyjna UE to nic złego,ba,wręcz przeciwnie. Po pierwsze: wejdzie w życie za dwa lata. Po drugie: dostaniemy z tego tytułu pieniądze, bo dadzą nam za przyjęcie uchodźców z Ukrainy. Po trzecie: opozycja straszy imigrantami.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję