Reklama

Wiadomości

Polacy we współczesnym Kazachstanie

Historia jest wielkością ciągłą. Czas obecny wynika z przeszłości, a to, co buduje się jako przyszłość, wyrasta z dnia dzisiejszego

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Beatyfikacja ks. Władysława Bukowińskiego jest pierwszą tego typu uroczystością w historii Kazachstanu. Zamknęła pewien rozdział w dziejach tego kraju, a otwiera kolejny. Dla Polaków, którzy nadal przebywają w Kraju Stepów, to ogromna nadzieja, a zarazem poważne spojrzenie za siebie, na czas, który minął, na historię męczeństwa i pokonywania kolejnych trudów życia na ziemi, której nie wybrali sami.

W wyniku masowych deportacji – przymusowych przesiedleń, w latach 1940 – 1941 w Kazachstanie było około 200 tysięcy polskich obywateli. Dokumenty NKWD pozwalają określać tę liczbę na około 80 – 82 tysiące osób polskiego pochodzenia. Polscy badacze twierdzą, że to zdecydowanie zaniżona liczba.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Część z ich opuściła kazachski step w 1942 roku z armią gen. Władysława Andersa, a potem z armią gen. Zygmunta Berlinga w latach 1943 – 1944. Statystyki powrotów Polaków do Ojczyzny ciągle są badane i zmieniane. Przyjmuje się zasadniczo, że na górą półtora miliona wywiezionych do roku 1948, opuściło ZSRR: 114 500 osób w 1942 roku – z armią gen. Andersa; 263 413 osoby na podstawie umów z 1944 i 1945 roku oraz 35 000 z „dywizją Kościuszki”. Ogółem powróciło z głębi Rosji ponad 400 000 Polaków. Przypuszcza się, że duża ich część zmarła do 1948 roku. Setki tysięcy Polaków znajdowało się w więzieniach, łagrach i na zesłaniu.

Znaczna część Polaków musiała czekać aż do podpisania umowy repatriacyjnej, co nastąpiło 6 lipca 1945 roku. Na jej podstawie prawo powrotu do kraju uzyskały osoby narodowości polskiej i żydowskiej, które legitymowały się obywatelstwem polskim przed 17 września 1939 roku.

Według danych Urzędu Repatriacyjnego w latach 1946 – 1948 z Kazachstanu do Polski repatriowało się 69 428 osób. W tym: z obwodu ałmaackiego – 2420 Polaków; z akmolińskiego – 3770; z aktiubińskiego – 4000; z czimkienckiego – 10715; z dżambulskiego – 9842; z z guriewskiego – 500; z karagandyjskiego – 4989; z ust-kamienogorskiego – 800; z kustanajskiego – 2985; z kyzyłordyjskiego – 1459; z pietropawłowskiego – 6991; z semipałatyńskiego – 3456; z tałdykurgańskiego – 2324; z obwodów kokczetawskiego i uralskiego – 7250 osób.

Reklama

Wielu Polakom władze sowieckie odmówiły prawa wyjazdu i powrotu do Ojczyzny. Uzasadniali to najczęściej brakiem właściwych dokumentów, które potwierdzałyby ich tożsamość narodową. Dla nich kolejna szansa wyjazdu pojawiła się dopiero w 1956 roku.

O wyjazd, w ramach repatriacji, starała się też pewna grupa przesiedleńców z lat 30. XX wieku, których jednak umowa repatriacyjna nie obejmowała. Byli to żołnierze armii Berlinga, którym po zakończeniu wojny, zgodnie z uchwałą Prezydium Rady Najwyższej ZSRR z dnia 22 czerwca i 14 lipca 1944 roku, umożliwiono pozostanie w Polsce. Wieli jednak z nich powróciło do Kazachstanu, aby zabrać z sobą własne rodziny. Władza sowiecka nie pozwoliła im później na wyjazd. Pozostali obywatelami Związku Radzieckiego. Wyjazdy Polaków i pożegnania z tymi, którzy musieli pozostać na miejscu, były niezwykle dramatyczne. W jednym z opisów rozstań, czytamy: „Wreszcie wszystkie cztery zaprzęgi ruszyły. Wszyscy Polacy, cała wieś Jużnoje szła z nami po śniegowej drodze. (…) Idąc śpiewaliśmy wszyscy polskie stare pieśni religijne: ‘Serdeczna Matko’, ‘Zdrowaś Maryja’. Tak doszliśmy wszyscy do cmentarza i do pamiętnego krzyża. Polacy z Jurnego uklękli na śniegu. Wyciągnęli do nas ręce. Wielki szloch wstrząsnął nimi i nami. Za chwilę myśmy odjechali na Zachód, na męczącą podróż do kraju, a oni zostali, klęcząc na śniegu, mała, zagubiona, czerniejąca na białej pustyni garstka płaczących Polaków”.

Do zesłańców przedwojennych i okresu wojny dołączyli w Kazachstanie – już w marcu 1945 roku – górnicy z Górnego Śląska, oskarżeni o współpracę z Niemcami podczas wojny. Łącznie deportacja Górnoślązaków objęła od 30 tys. do 90. tys. wywiezionych. Nieduża ich część trafiła do Kazachstanu, gdyż rozlokowano ich m.in. w Krzywym Rogu, Doniecku, Dniepropietrowsku, Zagłębiu Kiemierowskiego , w Zachodniej Syberii. Często byli to jedyni żywiciele rodzin – pozostawili w kraju żony i dzieci. Jeden z górników zeznawał: „Dojechaliśmy do Karagandy w Kazachstanie. (…) Po kilku godzinach ponownie zapędzono nas do wagonów i powieziono do obozu w Dżezkazganie . W tym obozie rozładowano cały transport. Usytuowany on był w stepie. Umieszczono nas w barakach, zbudowanych z gliny i trzciny. Część takiego baraku znajdowała się w ziemi, część nad ziemią. Spaliśmy na drewnianych pryczach (zwykłe deski), bez sienników. Przykrywano się jedynie własnym odzieniem. Obozu pilnowali żołnierze sowieccy. Był otoczony podwójnym drutem kolczastym. Na wieżyczkach czuwali strażnicy uzbrojeni w pistolety maszynowe. Powiedziano, że w pobliżu obozu są tartak i huta szkła. Podzielono ludzi do pracy”. Nowi skazańcy dołączyli do grupy doświadczonych już życiem na zesłaniu Polaków.

Reklama

Liczba Polaków w Kazachstanie dotąd jest niedookreślona. Dotyczy to zwłaszcza Polaków z deportacji z lat 30. XX wieku. Nie znana jest liczba Polaków, którzy zamieszkiwali ten obszar przed 1936 rokiem. Spis ludności z 1926 roku wskazywał, że w Kazachskiej SRR zamieszkuje 1807 osób pochodzenia polskiego. Zdaniem badaczy liczba ludności polskiej w Kazachstanie przed rokiem 1936 nie przekraczała 5 tysięcy osób. Do sowieckich spisów ludności należy podchodzić ostrożnie, gdyż były one manipulowane, a więc są mało wiarygodne. Np. był wymóg, że narodowość ma być wpisana w dowód tożsamości, a większa część Polaków jeszcze w 1959 roku nie miała dokumentów osobistych. Paszporty otrzymali dopiero pod koniec lat sześćdziesiątych, a niektórzy dopiero w latach siedemdziesiątych XX wieku. Jak wspomina jedna z Polek: „Nie wolno nam było wyjeżdżać. Do wojny nas nie sprawdzano, bo znali, że nigdzie nie podziejemy się. Nie było nam wolno, a paszportów ni było aż do 1980 roku. Ciężko nam było wziąć paszporty, bo metryki urodzenia na Ukrainie zostali się. Posyłali my prośby, żeby nam przysłali(…). Jak gdzieś jedziesz weźmiesz ‘sprawkę’ (zaświadczenie), to z nią i jedziesz. A jeździć my nie jeździli za bardzo, bo nawet z początku w Ałmaty nie wolno było jechać. Dopiero jak dali paszporty mogliśmy jeździć.”

Reklama

Władza miejscowa bardzo często myliła – przypadkowo lub celowo – ludność polską, zapisując ja jako Ukraińców lub Rosjan. Wywierano nadto presję, by zmienić narodowość, szydząc z pochodzenia „paniczów” polskich. Osoby polskiego pochodzenia były postrzegane jako niepewne, podejrzane i nieprzychylnie nastawione do Związku Radzieckiego i całej państwowej ideologii.

W konsekwencji – zgodnie z sowieckimi spisami ludności – liczba Polaków Kazachstanie wynosiła w 1959 roku 53 102 obywateli; w 1970 roku – doliczono się ich więcej: 61 445. Kolejne spisy ludności odnotowały: w 1976 roku – 61 136 osób, a w 1989 roku – 59 956 osób.

Pozostali w Kazachstanie Polacy wzrastali w tę „obcą ziemię” wraz z całymi rodzinami, które tutaj przeżyły, lub które założyli. Ich dzieci, młode pokolenie – dzieci zesłańców – były poddawane indoktrynacji, korzystając z systemu szkolnego i poddane państwowej formacji ideologicznej. Nosiły w sobie wewnętrzny konflikt, który wynikał ze zderzenia się wartości wyniesionych z domów rodzinnych, gdzie pielęgnowano praktyki religijne i przekonania chrześcijańskie, z hasłami i nurtem bezbożnictwa sowieckiego. System wychowawczy radziecki zakładał bowiem ateistyczne wychowanie dzieci już od przedszkola. Było ono kontynuowane w szkole podstawowej, a także miało być wdrożone w szkole średniej i podczas ewentualnych studiów. Kolejne etapy edukacji zależne były od poddania się indoktrynacji, której owoce u poszczególnych uczniów bacznie śledzono. Czyniono to zwłaszcza poprzez organizacje młodzieżowe, do wstępowania do których zachęcano, a nawet niekiedy zmuszano.

Reklama

Na kazachstańskiej ziemi nadal mieszka wielu Polaków. Po rozpadzie Związku Radzieckiego (1991 r.), zaczęła się zdecydowanie budzić poczucie polskości. Utworzono np. Kongres Polaków Federacji Rosyjskiej, wspomagający polskich organizacji o różnych nazwach. Wspomagała je Macierz, wspierając wysiłki w zakresie odradzania kultury i świadomości etnicznej rodaków. Działalność „Wspólnoty Polskiej” czy Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” oraz Kościoła katolickiego ożywia tendencje do zorganizowania się wspólnot polskich pozostających w granicach państw postradzieckich.

W Kazachstanie Polacy już wcześniej wykorzystali okres „odwilży” w późnych latach siedemdziesiątych XX wieku. Jan Plater-Gajewski, jako działacz Towarzystwa Polsko-Radzieckiego nawiązał kontakty z Polską Ludową. Zaowocowało to powstaniem w Kazachstanie polskich zespołów ludowych, bibliotek (zorganizowano ich 20), a także wielu klubów przyjaźni polsko-kazachskiej – ogółem 90 oddziałów Towarzystwa Przyjaźni Polsko - Kazachskiej. Organizowały one systematycznie koncerty polskiej muzyki, baletu, wykłady i wieczory (łącznie 52 publiczne polskie wystawy). Po raz pierwszy także udało się zorganizować wyjazdy młodzieży szkolnej do Polski oraz z Polski do Kazachstanu. Odnotowano także w kronikach Towarzystwa odnalezienie 22 rodzin polskich i skojarzenie kilku rozdzielonych małżeństw.

W 1975 roku wprowadzono lektoraty języka polskiego na Wydziale Filozofii i Historii Uniwersytetu w Karagandzie. Z inicjatywy Towarzystwa wprowadzono także naukę języka polskiego w miejscowej Politechnice oraz na wyższej Szkole Pedagogicznej. Organizowano kursy języka polskiego w szkołach, instytucjach i urzędach. Powstały samouczki dla samodzielnie podejmujących naukę języka polskiego. Z Kraju przekazano 50 egzemplarzy elementarza i 16 pełnych kompletów odpowiednich pomocy naukowych. Brakowało jednak polskich nauczycieli. Zaczęto upominać się o przyznanie Polakom w Kazachskiej SRR większych uprawnień, kierując kolejne listy i memoriały do władz centralnych w Moskwie. W jednym z nich J. Plater-Gajewski wskazywał, że Polacy pozostają dyskryminowana mniejszością narodową w Republice Kazachskiej. Jeden z listów, adresowanych do L. I. Breżniewa, został opublikowany w 1979 roku w niezależnym polskim piśmie katolickim „Spotkanie” i był ważnym elementem budowania świadomości Polaków w Kraju o potomkach zesłańców w odległych obszarach Imperium Sowieckiego.

Reklama

Zmiany i nadzieje na trwającą „odwilż” nie trwały długo, gdyż po 1980 roku, wraz z powstaniem i rozwojem w Polsce Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność”, władza sowiecka zakazała utrzymywania dalszych kontaktów z Polakami w Kraju. Zaczęto ich znowu traktować jako wrogów komunizmu i państwa sowieckiego.

Istotne zmiany miały dopiero nadejść wraz z ogłoszeniem przez Kazachstan niepodległości i rozpoczęciem procesu budowania własnej, suwerennej państwowości. Sama transformacji ustrojowa początkowo pogorszyła sytuację ekonomiczną społeczeństwa, także Polaków. Nastąpiła redukcja miejsc pracy, powstały zaległości w wypłacaniu wynagrodzeń i świadczeń socjalnych. Inflacja p[ochłonęła oszczędności ludzi. Nieuzasadnione przerwy w dostawie prądu, wody, ogrzewania i gazu i podstawowych artykułów żywnościowych spowodował drastyczne obniżenie się poziomu życia.

Niepokojącym dla Polaków w Kazachstanie było wprowadzenie ustawy o języku państwowym, którym miał być język kazachski – chociaż uczy się go w szkole, to niewielu go zna. Dawała o sobie znać długoletnia sowietyzacja, wynarodawianie i niszczenie kultury Kazachów.

Reklama

Powoli, ale następowało jednak odrodzenie się Kościoła katolickiego, zarówno w Rosji, jak i w krajach, które tworzyły były Związek Radziecki. Na całym obszarze Wspólnoty Niepodległych Państw żyje około 8 – 9 miliona ludzi, którzy mają polskie pochodzenie. Duża część z nich nie jest tego nawet świadoma.

W Kazachstanie oficjalne spisy ludności w 1989 roku mówiły o 59 956 osobach stanowiących polską diasporę. Były to osoby, które przyznawały się do polskiego pochodzenia.

W latach 80. i 90. XX wieku do głównych skupisk Polaków w Kazachstanie należały: obwód kokczetawski i akmoliński. Do większych skupisk Polaków należały: Jasna Polana, Zielony Gaj, Kalinówka, Wiśniowce, Podolski, Donieck, Konstantynówka, Nowohreczanowce oraz miasta: Kellerowka, Krasnoarmiejsk, Cąkałów oraz Kokczetaw. W obwodzie akmolińskim skupiska Polaków były mniejsze, stanowiąc 11 miejscowości, w tym: Pierwomajka, Nowokubanka, Kamionka. Inny okręg skupiający Polaków to okolice Ałma Aty, szczególnie wioski: Dmitrijewka i Oktiabr. W samej Ałma Acie pod koniec lat 80. było około 7 tysięcy Polaków, co stanowiło 0,6 procent ogółu mieszkańców tego miasta. Trzecim okręgiem skupiającym Polaków była Karaganda, z dzielnicą Michajłowka oraz okolice Karagandy. W samym mieście mieszkało około 3800 Polaków, co stanowi około 0,6 procent wszystkich mieszkańców. Niewielka skupiska Polakó1) można też spotkać w obwodzie kustanajskim i tałdy-kurgańskim, a także w okolicach Ust’Kamienogorska i Pietropawłowska oraz w innych obwodach, jak: aktiubiński, gurjewski, dżambulski, dżezkazgański, kzyłordyński, semipałatyński, burgaski, uralski i czymkencki.

Najwięcej osób polskiego pochodzenia mieszka w rejonie tajszyńskim, w obwodzie północnokazachstańskim. Zajmują oni tutaj drugie miejsce, po Kazachach, co do liczby mieszkańców sklasyfikowanych narodowościowo. Nazywany jest on „małą Polską”. Aż 22,82 procent ludności to ludnośc o polskich korzeniach. Granicach administracyjnych tego obszaru leży wiele miejscowości zamieszkałych przez Polaków. Jedna z nich, wieś Oziornoje, nazywana jest „Warszawą”. Liczy 700 mieszkańców, z czego 70 procent to potomkowie Polaków, zesłanych w latach trzydziestych z Ukrainy. Wielu pamięta jeszcze deportacje, chociaż więcej opowiadań to już jedynie przekazy ustne i zapamiętane przez potomków opowieści.

Reklama

Po 1989 roku nastąpił liczebny spadek zbiorowości polskiej w Kazachstanie. Ostatni spis ludności, z 2009 roku, wykazał, że tylko 34 057 osób zadeklarowało polskie pochodzenie. W porównaniu z rokiem 1999 liczba ta zmniejszyła się o 13 245 osób. Zmianom narodowości sprzyjała ogólne sytuacja społeczna. Często decyzję taką podejmowano ze strachu, niekiedy z własnej inicjatywy – aby móc przeżyć lub mieć możliwość awansu społecznego lub zawodowego. Można więc spotkać w Kazachstanie osoby o polskobrzmiących nazwiskach, ale narodowości rosyjskiej lub innej niż polska. Jak zauważył jeden z badaczy: „Jeżeli ktoś zdecydował się zmienić swoją narodowość, swoją wiarę na inną, bardziej właściwą, to od razu zaczynało mu się żyć lepiej. Na szczęście takich było niewielu. Każde zaprzaństwo wiary i narodowości wśród swoich ziomków zawsze uważano za przestępstwo natury moralnej i właściwie zawsze uchodziło za hańbę i wstyd”.

Warunki życia Polaków w Kazachstanie nie odbiegają, na początku XXI wieku, radykalnie od średniej krajowej. Najtrudniej żyje się jednak na obszarach wiejskich, ale Polacy są już zahartowani do radzenia sobie w rolnictwie. To Polacy uczestniczyli przez całe dziesiątki oat w zagospodarowywaniu stepów, rozwijali rolnictwo, ale ich rola nie została doceniona. Nie wspomina się o tym w żadnym podręczniku historii Kazachstanu. Ten kraj był, za czasów Związku Sowieckiego, zapleczem zbożowym, nazywany „spichlerzem ZSRR”.

Reklama

Rada Najwyższa Kazachstanu, 14 kwietnia 1993 roku, zatwierdziła „Ustawę o rehabilitacji ofiar masowych represji politycznych”. Na jej podstawie przyznano, także kazachskim Polakom, rekompensatę pieniężną za okres od 1936 do 1956 roku oraz dodatkowe ulgi na transport, usługi energetyczne i telefoniczne.

Obecna polityka Kazachstanu ma pewną tendencję nacjonalistyczną: na kierownicze stanowiska w administracji i w innych instytucjach publicznych mogą być powoływani tylko rdzenni mieszkańcy. Spoza Kazachów osoba może zostać najwyżej zastępcą lub pełnić inną, nie kierowniczą funkcję. Bardzo rzadko zdarzają się wyjątki, ajk np. ten, że rejonie tajszyńskim przez kilka lat akimem (nadzorcą terytorialnej władzy administracyjnej, przedstawiciele prezydenta i rządu) był Anatol Makowiecki, syn deportowanych Polaków z Ukrainy. W 2012 roku uzyskał on, w wyniku wyborów parlamentarnych, mandat deputowanego Mażalasu (niższej izby parlamentu).

Temat Polaków w Kazachstanie ciągle powraca, chociażby w kontekście polityki imigracyjnej Państwa Polskiego. Podejmowane są wysiłki, by ożywić kontakty między Polską a Kazachstanem, co z pewnością wpływa na sytuację ludności polskiej w Kraju Stepów. Historia zatoczyła koło i znowu pojawia się możliwość naprawienia krzywd, które zesłańcy i ich potomkowie, noszą w swym sercu. Początkiem musi być jednak poznanie ich historii i obecnej sytuacji. A przyszłość polskiego domu na stepach Kazachstanu zależy ciągle od wielu decyzji i działań, które dopiero są przed nami.

2016-10-12 08:50

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Niezłomni księża czasu okupacji

Niedziela Ogólnopolska 38/2012, str. 19

[ TEMATY ]

historia

sztuka

książka

BOŻENA SZTAJNER

Autorzy książki z uczestnikami spotkania, m.in z uczniami Niższego Seminarium Duchownego w Częstochowie

Autorzy książki z uczestnikami spotkania, m.in z uczniami Niższego Seminarium Duchownego w Częstochowie

W pierwszych dniach września, kiedy szczególnie wspominamy ofiary II wojny światowej i okupacji hitlerowskiej, w serii Biblioteka „Niedzieli” ukazała się książka „Wspomnienia wojenne księży diecezji częstochowskiej 1939-1945”. Treść książki najtrafniej wyraża się w zdaniu, które napisał we wstępie abp Stanisław Nowak: „Będziemy te dzieła czytać jako akta męczenników XX wieku”.
Promocja książki - z udziałem ks. prof. dr. hab. Jana Związka i ks. dr. Jacka Kapuścińskiego, którzy zamieszczone w niej materiały opracowali naukowo i przygotowali do publikacji - odbyła się 3 września br. w auli redakcji „Niedzieli” w Częstochowie.
Gospodarz spotkania ks. inf. Ireneusz Skubiś - redaktor naczelny „Niedzieli”, witając obecnych, zaznaczył, że książka obejmuje okres, który w publikacjach historycznych jest mocno zaniedbany. Rola księży w latach walki o przetrwanie narodu polskiego jest zbyt mało obecna w świadomości Polaków. - Dziękuję za przygotowanie książki o treści tak ważnej dla Kościoła i narodu - powiedział ks. inf. Ireneusz Skubiś.
Dr Juliusz Sętowski, dyrektor Ośrodka Dokumentacji Dziejów Częstochowy, przedstawił szersze tło omawianych zagadnień w wykładzie pt. „Księża częstochowscy na drogach do niepodległości”. Przypomniał, że już w okresie zaborów księża obok pracy duszpasterskiej prowadzili działalność, której celem było przeciwstawienie się wynaradawianiu Polaków.
Dalej spotkanie w auli „Niedzieli” było prowadzone w formie rozmowy autorów, którą animował Marian Florek. - Książka powstała dzięki inicjatywie bp. Zdzisława Golińskiego, który przed 40 laty zachęcał księży do spisywania swoich wspomnień z okresu okupacji hitlerowskiej - mówił ks. prof. dr hab. Jan Związek. - Owocem tego wezwania stały się liczne wspomnienia, ale to, co opublikowaliśmy w książce, stanowi tylko niewielki ich wycinek, bowiem inne zapiski nie zachowały się. Wielka szkoda! We „Wspomnieniach...” zostały opublikowane świadectwa siedmiu częstochowskich księży. Czterej z nich: ks. Jan Brodziński, ks. Aleksander Konopka, ks. Antoni Mietliński i ks. Maciej Namysło byli więzieni w obozach koncentracyjnych Auschwitz, Dachau i Gusen oraz w obozach przejściowych w Konstantynowie i Sosnowcu. Ks. Józef Kubica i ks. Józef Pruchnicki sprawowali opiekę duszpasterską nad mieszkańcami powiatu wieluńskiego. Ks. Serafin Opałko był kapelanem oddziałów partyzanckich na terenie tzw. Kreis Radomsko.
- Wspomnienia te stanowią wycinek z dziejów duchowieństwa diecezji częstochowskiej podczas II wojny światowej. Niemniej są one ważnym przyczynkiem do poznania przeszłości - podkreślił ks. dr Jacek Kapuściński.
- Historia magistra vitae - przypomniał w dyskusji abp Stanisław Nowak. - Dlatego ta książka jest tak ważna jako świadectwo faktów i źródło kształtowania charakterów.
Dramatyczne wspomnienia okupacyjne przedstawił ks. Ludwik Nikodem, który we wrześniu 1939 r. z kilkoma szkolnymi kolegami był przymusowo zatrudniony w Krzesinach k. Poznania w niemieckiej fabryce produkującej samoloty myśliwskie. Zgromadzonych ubogacił swą wypowiedzią ks. Paweł Kostrzewski, który jako kapłan i historyk również interesuje sie problematyką zawartą w prezentowanej książce.
- „Wspomnienia wojenne księży diecezji częstochowskiej 1939-1945” są 292. książką w serii wydawniczej Biblioteka „Niedzieli”, a ponieważ na druk oczekuje kilka kolejnych książek, wkrótce seria osiągnie 300 pozycji - podkreślił na zakończenie ks. inf. Ireneusz Skubiś, który podziękował prelegentom i gościom spotkania.

CZYTAJ DALEJ

10 mało znanych faktów o objawieniach w Fatimie

[ TEMATY ]

Fatima

objawienia fatimskie

Family News Service

Karol Porwich/Niedziela

Maryja ukazywała się w Fatimie raz w miesiącu od 13 maja do 13 października 1917 roku. Z objawieniami fatimskimi i ich historią związane są fascynujące fakty, wciąż niestety mało znane lub zapomniane. Przypominamy kilka z nich.

Cud słońca, którego świadkami były dziesiątki tysięcy ludzi. Małe dzieci, którym w odległej portugalskiej wiosce objawiała się Maryja. Matka Boża przekazała im trzy tajemnice fatimskie. Dwie z nich zostały upublicznione w 1941 roku, trzecia zaś na ujawnienie czekała aż do 2000 roku. Te fakty są powszechnie znane. Ale co właściwie wydarzyło się na wzgórzach w środkowej Portugalii 105 lat temu? I jakie znaczenie ma to dla Kościoła w XXI wieku? Mija właśnie 105 lat odkąd trojgu pastuszkom ukazała się Matka Boża.

CZYTAJ DALEJ

Piastunko karmiąca, módl się za nami...

2024-05-13 20:50

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

Karol Porwich/Niedziela

Madonna karmiąca, którą w dzisiejszym rozważaniu przypomina nam ks. Jan Twardowski uznawana jest za patronkę domostw. Ludowe przekazy mówiły, że w domu, w którym jest jej obraz, nigdy nie zabraknie chleba.

Rozważanie 14

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję