Reklama

Niedziela Małopolska

Żeby poprawić świat

Zapewne niewielu z nas pamięta jeszcze, że miniony rok był poświęcony Janowi Karskiemu i miał przybliżyć historię jego życia, w tym niezwykłe czyny, których dokonał emisariusz Polskiego Państwa Podziemnego

Niedziela małopolska 8/2015, str. 7

[ TEMATY ]

historia

Maria Foruna Sudor

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jan Kozielewski (jt. prawdziwe nazwisko bohatera) to weteran kampanii wrześniowej, żołnierz AK, który wspólnie z bratem Marianem spisał swoje obserwacje wyniesione m.in. z getta warszawskiego i obozu przejściowego w Izbicy Lubelskiej, a następnie przekazał rządowi na uchodźstwie. Z raportem o dokonywanej zagładzie narodu żydowskiego dotarł m.in. do Franklina Roosevelta, prezydenta USA.

Komiks

Postać polskiego bohatera wraca do nas za sprawą komiksu stworzonego przez Włochów – Marco Rizzo i Lelio Bonaccorso. Ich dzieło zostało wydane w 2014 r., a wersję polską: „Jan Karski. Człowiek, który odkrył holokaust” zaprezentowano podczas spotkania, które w Muzeum Armii Krajowej w Krakowie w czwartek 12 lutego poprowadził dziennikarz Paweł Stachnik. Na promocję komiksu przybyli jego włoscy twórcy. – Przeczytałem kiedyś w dzienniku „La Repubblica” krótki artykuł, w którym była informacja o tłumaczeniu na niemiecki książki „Tajne państwo” – wspominał Marco Rizzo zapytany, w jakich okolicznościach poznał historię Karskiego. – W tym tekście znalazło się podsumowanie przybliżające życie autora dzieła – historia jego ucieczek, przygód, misji, getta, obozów koncentracyjnych. Wtedy pomyślałem sobie, dlaczego jeszcze nikt nie zrobił o tym filmu? Zadzwoniłem do Lelio i powiedziałem: „Słuchaj, zanim ktoś nakręci na ten temat film, to my zrobimy o tym komiks”. Równocześnie autor tekstu dodał: – Zawsze staram się w komiksach opowiadać ważne historie, które przez tak silne medium, jakim jest komiks, mogą być jeszcze lepiej zaprezentowane. Pomysłodawca publikacji podkreślał, że opowiedziana przez nich historia jest nie tylko interesująca, ale i uniwersalna.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Z kolei twórca rysunków przyznał, że Jan Karski nie należy do postaci szczególnie znanych we Włoszech, ale ich komiks sprawia, że coraz więcej czytelników poznaje opowieść o niezwykłym Polaku. – To nie tylko nasza pasja, ale także obowiązek, aby przedstawić bohatera, który nie tylko był wielkim Polakiem, lecz przede wszystkim godnym przedstawicielem rodzaju ludzkiego – zauważał Lelio Bonaccorso.

Reklama

Zainteresowanie

Polską wersję komiksu wydało krakowskie Wydawnictwo Alter. Jego dyrektor Radosław Palonka zauważył, że zanim do tego doszło, pewne fakty musiały zostać „wyprostowane”. – Przegadaliśmy, przepracowaliśmy z Maciejem Korkuciem wiele godzin, żeby uzyskać jak najlepszy efekt – mówił R. Palonka. Wyraził też nadzieję, że naniesione w polskiej wersji poprawki, czasem wręcz drobne, ale ważne dla Polaków, sprostowania, zostaną uwzględnione również w kolejnych wydaniach włoskich i francuskich. Dodał, że jest już planowana wersja angielska komiksu o Janie Karskim!

Historyk, dr Maciej Korkuć – pracownik IPN-u, autor wstępu do polskiej edycji komiksu, jego konsultant historyczny przyznał, że obawiał się reakcji autorów na przygotowane uwagi. Równocześnie zauważył: – To, co mnie uderzyło w tym komiksie, to niesamowita kreska i klimat rysunków. Więc najpierw zachwyciłem się obrazem, a dopiero później zająłem się tekstem. Te różnice to coś normalnego. Mam świadomość, że nie wszyscy muszą doskonale znać historię narodu polskiego. Chwalił autorów komiksu za ich pracę na rzecz upowszechniania historii Polaka, a przez jego pryzmat również naszego narodu.

Podsumowując tę cześć rozmowy, Marco Rizzo powiedział, że zawsze znajdzie się coś, co można poprawić. Ponadto dodał: – Robimy to, co robimy, po to, żeby poprawić świat, w którym mieszkamy, a przynamniej się o to staramy!

Szansa

Warto podkreślić, że komiks o Janie Karskim cieszy się we Włoszech, gdzie zebrał dobre recenzje, dużym zainteresowaniem. Z przekazanych przez autorów informacji wynika, iż już dwa miesiące po ukazaniu się książki trzeba było zrobić jej dodruk. Podobna sytuacja jest we Francji. Tam również nakład został wyczerpany. O pracy dwóch Włochów z Sycylii mówił z uznaniem i dumą dyrektor Włoskiego Instytutu Kultury w Krakowie – Ugo Rufino, który zauważył, że dzięki tej książce młodzież włoska lepiej pozna i zrozumie okrucieństwa czasów II wojny światowej.

Reklama

A czy bohatera komiksu znają uczniowie krakowskich szkół? Po spotkaniu zadzwoniłam do kilku zaprzyjaźnionych nauczycieli i poprosiłam, aby zapytali wychowanków, czy znają Jana Karskiego, jego niezwykłą historię. Informacja zwrotna nie napawa optymizmem; większość zapytanych gimnazjalistów, a nawet licealistów nie kojarzy nazwiska odważnego Polaka. Inni wiedzą, że ktoś taki był…

Dobrze więc, że Włosi stworzyli komiks o Janie Karskim, bo dzięki temu jest szansa na upowszechnienie wiedzy o bohaterze przez duże B. I oby tak się stało!

2015-02-19 11:25

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Krzyż z Małopolskiej „Solidarności”

Wisiał w naszym pokoju jak w każdym innym. Po prostu był. Nie zastanawiałam się, od kiedy. Traktowałyśmy go jak stały element wyposażenia miejsca pracy. Tylko gdy ktoś z zewnątrz przychodził, zwracał na niego uwagę. - Jak dobrze, że znów jest na ścianie - inicjował rozmowę odwiedzający nas przynajmniej raz w tygodniu pewien Łemko, który usiłował tłumaczyć wszystkim, że Łemkowie to Rusini i z Ukraińcami nie mają nic wspólnego. Ta potrzeba ciągłego przyznawania się niemłodego już mężczyzny do nieznanej nam bliżej narodowości wywoływała w nas, wtedy młodych dziewczynach, skrywany uśmiech. Tragiczną historię bieszczadzkich połonin i jej mieszkańców zrozumiałam wiele lat później, wędrując śladami zarośniętych bujną roślinnością wsi i usytuowanych na wzgórzu ruin cerkwi oraz fragmentów cmentarzy z połamanymi żelaznymi krzyżami na zrujnowanych nagrobkach.
A nasz krzyż był nowiutki, jeszcze pachniał świeżo ściętym drzewem. Szybka, masowa robota zauważalna była przede wszystkim w metalowej postaci Ukrzyżowanego. Widać było, że forma była stara lub prymitywnie wykonana. Odwiedzający nas pan Krzysztof, szef sprzymierzonych związków rzemieślników, o którym wiedziałyśmy, że został wyrzucony z uniwersytetu w 1968 r. i nigdy tam nie wrócił, syn sławnego krakowskiego malarza i - jak sądziłyśmy - na pewno znający się na sztuce, z politowaniem kiwał głową nad jego estetyką. Tylko pan Józef ze sprzymierzonego związku rolników traktował go jak chleb powszedni. Tuż po wejściu do naszego pokoju całował przybite gwoździem stopy Chrystusa, nabożnie się żegnając. Gdy zwoływał nas w grudniu na strajk rolników do Rzeszowa, coraz bardziej nieobecny i roztargniony, jego wzrok skierowany na Ukrzyżowanego mówił więcej niż niejeden apel.

Po 13 grudnia 1981 r. nie myśleliśmy o nim. Trzeba się było ukryć i najlepiej nie mieszkać tam, gdzie było się zameldowanym. SB to zbiurokratyzowana machina. Szukali tam, gdzie mieli zapisane. Najbliższe tygodnie i miesiące poświęciliśmy na odtwarzanie struktur związku i organizowanie podziemnej poligrafii. Ci, których nie aresztowano w nocy 13 grudnia, początkowo się ukrywali, później, wzywani do „białego domku”, albo go opuszczali po przesłuchaniu, albo dzielili los internowanych. Po kilku miesiącach dostaliśmy wezwania do zabrania prywatnych rzeczy z budynku Regionu Małopolskiej „Solidarności” i zostały rozwiązane umowy o pracę.
Wchodziliśmy tam z ciężkim sercem. Powitał nas nieopisany bałagan. Na podłogach walały się sterty papierów i teczek, z pootwieranych szaf i szuflad biurek wystawały pojedyncze dokumenty. W kącie na krześle z tekturowego pudła dawały się zauważyć chaotycznie wrzucone niechlujną ręką małe krzyżyki, przygotowane do przekazania nowo powstającym siedzibom Związku. Wszystko wyglądało tak, jakby przed chwilą skończyła się tu rewizja.
Pozwolono nam zabrać prywatne rzeczy. Spojrzeliśmy po sobie. Tego, co najważniejsze - dokumentacji Związku już nie było. Gdy opuszczaliśmy budynek, ściągnęliśmy ze ścian krzyże, obawiając się, że zostaną zbezczeszczone. Pilnujący nas panowie przyglądali się tym czynnościom w milczeniu, bez jednego komentarza. Pudełko z krzyżami, które stało samotne w kącie pokoju, wynieśliśmy bezpiecznie poza budynek. Opuszczając siedzibę Małopolskiej „Solidarności”, obejrzeliśmy się za siebie, zamykając w ten sposób kawał ważnego okresu życia. Każdy z nas wyjmował z pudełka jeden krzyż i chował go do kieszeni. Po powrocie do domu znajdował dla niego godne miejsce. W następnych latach jeszcze wiele razy zmienialiśmy miejsce zamieszkania, jednak drewniany krzyżyk z Regionu wędrował zawsze z nami. Dziś, po 30 latach, gdy odwiedzam znajomych z tamtego okresu, rozpoznaję go natychmiast.

Taki krzyż jest u Ewy, której ojciec - kapitan Ludowego Wojska Polskiego - w pierwszych dniach stanu wojennego w krakowskim „białym domku” Służby Bezpieczeństwa na zastrzeżonej wojskowej linii rugał wyrodną córkę, by wreszcie dała sobie spokój z tymi wolnościowymi bzdurami i pomyślała, w jakiej sytuacji stawia go wobec przełożonych, a mąż - aresztowany w 1986 r. za druk nielegalnych wydawnictw, po serii przesłuchań na Montelupich nigdy już się nie pozbierał, sama musiała wychowywać troje maleńkich dzieci.
Jest u Agnieszki i Kajtka, którzy wydawali najdłużej ukazujące się pismo podziemnej „Solidarności” Małopolskiej „13”, a w każdą rocznicę „Wujka” jeździli na Śląsk i będą jeździć - jak mówią - dopóki winni zbrodni na górnikach nie zostaną ukarani.
Jest i u Włodka, który po kilkunastu latach emigracji politycznej we Francji wrócił do Polski z rodziną, ale nie może się tu odnaleźć.

Jest u Leny, której mądra przyjaźń towarzyszyła w najtrudniejszych momentach naszej młodej dorosłości, przy narodzinach naszych dzieci, w chorobach, braku domu i tułaczkach po cudzych kątach.
Jest także w moim domu. Przy kolejnych przeprowadzkach był jako pierwszy pakowany do pudeł i jako pierwszego wyjmowaliśmy go z mężem i wieszaliśmy na ścianie. Pewnego dnia córka zapytała, dlaczego właśnie ten krzyż traktuję z taką atencją. Wtedy trudno mi było znaleźć właściwe słowa, aby wyjaśnić to małemu człowiekowi. Dziś, gdy spoglądam na krzyż, widzę młodych z tamtych lat - dumnych, odważnych, pełnych nadziei, wrażliwości, pomysłów, wiary, która góry przenosi, i rozumiem pełnię chrześcijańskiej symboliki.

CZYTAJ DALEJ

Św. Teresa z Lisieux

[ TEMATY ]

św. Teresa z Lisieux

pl.wikipedia.org

Teresa urodziła się 2 stycznia 1873 w Alençon - mieście we francuskiej Normandii. Była najmłodszą córką Ludwika i Zelii Martinów, przykładnych małżonków i rodziców, ogłoszonych wspólnie błogosławionymi 19 października 2008 r.

Drodzy bracia i siostry,

CZYTAJ DALEJ

Eksperci: Zarządzenie prezydenta stolicy ws. symboli religijnych narusza Konstytucję RP

2024-05-17 19:16

[ TEMATY ]

konstytucja

wolność religijna

prezydent Warszawy

flickr.com

Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski nie chce symboli religijnych w publicznych przestrzeniach stołecznych urzędów. "Urząd jest świecki i jest neutralny światopoglądowo i religijnie, takich symboli, w przestrzeniach wspólnych, tam, gdzie przyjmowani są klienci urzędu, nie powinno być" - przekonuje rzeczniczka urzędu. Zdaniem Łukasza Bernacińskiego z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego, zarządzenie prezydenta stolicy narusza gwarantowaną konstytucyjnie wolność sumienia i religii. Profesor UKSW, politolog ks. Piotr Mazurkiewicz ocenia z kolei, że takie inicjatywy nie mają nic wspólnego z neutralnością lecz są próbą ateizowania przestrzeni publicznej.

Stołeczne urzędy bez symboli religijnych

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję