Reklama

Historia

Z Oleandrów do niepodległej Polski

6 sierpnia 1914 r. wymaszerowała z krakowskich Oleandrów do Królestwa Polskiego, z zamiarem wywołania antyrosyjskiego powstania, kompania żołnierzy Józefa Piłsudskiego – forpoczta odradzającego się wojska polskiego, nazwana pierwszą kadrową, potocznie „kadrówką”. Tak rozpoczęła się dla Komendanta i jego ludzi I wojna światowa, która w finale miała przynieść Polsce niepodległość

Niedziela Ogólnopolska 31/2014, str. 42-43

[ TEMATY ]

historia

Z ALBUMU: A. I A. GARLICCY „JÓZEF PIŁSUDSKI. ŻYCIE I LEGENDA”

Stanisław Kaczor-Batowski – „Wejście strzelców do Kielc w sierpniu 1914 r.”

Stanisław Kaczor-Batowski – „Wejście strzelców do Kielc w sierpniu 1914 r.”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wybuch I wojny światowej w 1914 r., „wojny narodów” oczekiwanej przez Józefa Piłsudskiego i jego strzelców, sprawił, że odżyły nierealne po klęsce powstania styczniowego nadzieje Polaków na wybicie się na niepodległość. Oddziały Piłsudskiego, które przygotowały grunt pod „rok 1918”, były częścią „łańcucha niepokornych” – kontynuatorami powstańców styczniowych i ich poprzedników. Pierwszy z oddziałów – „kadrówka” – stał się niemal legendarny. Jego tradycje są żywe do dziś. Pasjonaci rokrocznie organizują Marsz Szlakiem Pierwszej Kompanii Kadrowej.

Iskrą, od której w 1914 r. zapłonęła wielka wojna, był zamach na austro-węgierskiego następcę tronu arcyksięcia Franciszka Ferdynanda, 28 czerwca 1914 r. w Sarajewie. Miesiąc po zamachu przeciwko sobie stanęły do walki dwa wrogie bloki państw, a nasi zaborcy znaleźli się po przeciwnych stronach frontu. Trójprzymierze tworzyły m.in. Austro-Węgry, Niemcy, Włochy, a trójporozumienie (tzw. ententę) – m.in. Francja, Wielka Brytania i Rosja, do których dołączyły później Stany Zjednoczone Ameryki.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wymarsz „kadrówki”

W chwili wybuchu wojny Piłsudski zdecydował się rozpocząć akcję militarną oddziałów, które znajdowały się pod jego rozkazami. Aby walczyć o sprawę polską, musiał związać się z którymś z mocarstw sprawujących rządy na ziemiach polskich. Takim sprzymierzeńcem zgodziły się zostać Austro-Węgry. Piłsudski przedstawił plan wywołania antyrosyjskiego powstania w Królestwie Polskim. 29 i 30 lipca 1914 r. Komendant wydał pierwsze rozkazy mobilizacyjne dla Związku Strzeleckiego. Strzelcy mieli przybywać do krakowskich Oleandrów – udostępnionych Piłsudskiemu przez władze Krakowa na koszary – usytuowanych na skraju parku Jordana, przy Błoniach, i tam formować się w oddziały. Inteligenci, studenci, rzemieślnicy, chłopi, zbiegowie z zaboru rosyjskiego przybywali do Oleandrów odprowadzani przez dziewczyny, siostry, rodziców. Mimo że akcję Piłsudskiego wspierali Austriacy, to wiele prywatnych firm krakowskich oraz różne życzliwe osoby dostarczyły na miejsce zbiórki dary dla strzelców: buty, swetry, bieliznę, prowiant.

Reklama

Komendant, aby rozpoznać siły Rosjan w Królestwie, wysłał patrol – pierwszy w tej wojnie – w kierunku Jędrzejowa. Skład patrolu ustalił szef sztabu Kazimierz Sosnkowski – prawa ręka Piłsudskiego do spraw organizacyjnych. Słynny pierwszy patrol tworzyli: Władysław Belina-Prażmowski (dowódca), Janusz Głuchowski, Antoni Zdzisław-Jabłoński, Zygmunt Bończa-Karwacki, Stefan Hanka-Kulesza, Stanisław Grzmot-Skotnicki i Ludwik Kmicic-Skrzyński. „Siódemka Beliny” przekroczyła granicę zaborów 3 sierpnia (część z nich dotarła tam wynajętą dorożką krakowską). Misja była bardzo niebezpieczna – strzelcom, w razie ich zatrzymania przez Rosjan, groziła śmierć przez powieszenie. Dotarli oni do Jędrzejowa, gdzie dowiedzieli się, że Rosjanie uciekli na wieść o marszu strzelców w ich kierunku. Powrócili do Krakowa 4 sierpnia na zarekwirowanych koniach.

Tymczasem 3 sierpnia w Oleandrach zameldował się Stanisław Burhardt-Bukacki z grupą 74 członków Polskich Drużyn Strzeleckich – drużyniaków. To z nich oraz wybranych strzelców utworzono pierwszy oddział bojowy – kompanię kadrową. Na dziedzińcu w Oleandrach Piłsudski oznajmił drużyniakom i strzelcom, że są żołnierzami polskimi, a jedynym ich znakiem jest teraz orzeł biały. W rozkazie do nich Komendant mówił: „Żołnierze! (...) Spotkał was ten zaszczyt niezmierny, że pierwsi pójdziecie do Królestwa i przestąpicie granicę rosyjskiego zaboru, jako czołowa kolumna wojska polskiego, idąca walczyć za oswobodzenie ojczyzny. Wszyscy jesteście równi wobec ofiar, jakie ponieść macie. Wszyscy jesteście żołnierzami. Nie naznaczam szarż, każę tylko doświadczeńszym wśród was pełnić funkcje dowódców. Szarże uzyskacie w bitwach. Każdy z was może zostać oficerem, jak również każdy oficer może znów zejść do szeregowców, czego oby nie było... Patrzę na was jako na kadry, z których rozwinąć się ma przyszła armia polska, i pozdrawiam was jako pierwszą kadrową kompanię”.

Reklama

Kompanią dowodził Tadeusz Kasprzycki. Oddział – z którego w przyszłości aż 13 żołnierzy otrzymało szlify generalskie! – liczył, według różnych źródeł, od 144 do 174 żołnierzy (wg Jacka Majchrowskiego – 165 żołnierzy). Jego rola pod względem militarnym była znikoma, jednak pod względem propagandowego wykorzystania – olbrzymia. Żołnierze „kadrówki” mieli świadomość uczestnictwa w historycznej chwili. Śpiewali później w hymnie I Brygady Legionów, że „na stos rzucili życia los”.

Kompania została uzbrojona w austriackie, nowoczesne, pięciostrzałowe karabiny Mannlicher i amunicję – 105 naboi dla każdego żołnierza (oddział nie posiadał żadnej broni ciężkiej). Umundurowanie żołnierzy było w miarę jednolite – szare mundury i czapki maciejówki z orzełkiem. W tym oddziale nie liczyło się pochodzenie społeczne, narodowość czy wyznanie żołnierzy (byli w tej grupie m.in. ewangelicy i – jednostkowo – ludzie obcej narodowości), ale chęć poniesienia ofiary za wolność Polski. Wewnętrzne przekonanie o konieczności tej służby żołnierze „kadrówki” wynieśli z domów rodzinnych, w których kultywowano tradycje patriotyczne.

Na rozkaz Piłsudskiego oddział ruszył 6 sierpnia 1914 r. po godz. 3 nad ranem drogą warszawską w kierunku granicy rosyjskiej – w 50. rocznicę stracenia na stokach Cytadeli w Warszawie Romualda Traugutta, ostatniego dyktatora powstania styczniowego. Poprzedzał ich patrol konny Beliny-Prażmowskiego. Przed nimi pojechali zwiadowcy w cywilnych ubraniach, na furmankach. Żołnierze kompanii szli przez Prądnik, Łobzów, Węgrzce, Bibice. O godz. 9 rano dotarli do granicy zaborów, do Michałowic, gdzie obalili słupy graniczne. Wieczorem tego dnia kompania była już w Słomnikach. Zaraz po wymarszu z Oleandrów jeden z żołnierzy – Tadeusz Ostrowski ułożył znaną piosenkę o „kadrówce”: „Raduje się serce, raduje się dusza, gdy pierwsza kadrowa na wojenkę rusza...”.

Reklama

Pierwsze rozczarowanie

W tym czasie w Oleandrach trwała dalsza mobilizacja strzelców. Wśród nich znalazł się o. Kosma Lenczowski z krakowskiego klasztoru Ojców Kapucynów – pierwszy kapelan oddziałów Piłsudskiego.

Po wymarszu kompanii kadrowej Piłsudski ogłosił, że w Warszawie powstał Rząd Narodowy, któremu się podporządkował. W rzeczywistości taki rząd nie istniał. Piłsudski chciał podejmować niezależne decyzje, dlatego zdecydował się na taką mistyfikację.

Jeszcze tego samego dnia (3 sierpnia) z Krzeszowic wymaszerował do Królestwa, w stronę Słomnik, oddział 450 strzelców pod dowództwem Mieczysława Norwida-Neugebauera. Wraz z nim wyruszył na wojnę Piłsudski. Na noclegu w Skale Komendantowi ofiarowano mały srebrny ryngraf z wizerunkiem Matki Bożej Ostrobramskiej (Piłsudski nosił go do śmierci). Komendant otrzymał też klacz – słynną Kasztankę.

8 sierpnia „kadrówka” zajęła Miechów. Na czele kompanii stanął, w miejsce Kasprzyckiego, Kazimierz Herwin-Piątek. „Kadrówka” połączyła się w Miechowie z oddziałem Norwida-Neugebauera. Powstał III batalion kadrowy. Dowództwo nad nim powierzono Edwardowi Śmigłemu-Rydzowi. Co ciekawe, 10 sierpnia wzmiankę o akcji strzelców opublikował krakowski „Czas”. Tego dnia batalion dotarł do Jędrzejowa, a 12 sierpnia z Piłsudskim na czele wkroczył do Kielc.

Tymczasem z rejonu Krzeszowic wyruszały w stronę Królestwa kolejne oddziały strzelców: ok. 400 żołnierzy poprowadził Tadeusz Wyrwa-Furgalski; ok. 600 – Tadeusz Kordian-Monasterski; ok. 1100 – Mieczysław Ryś-Trojanowski.

Reklama

W Kielcach, a wcześniej w Słomnikach ludność polska witała żołnierzy Piłsudskiego z dużą rezerwą – niepewna i przestraszona, obawiając się zemsty Rosjan. Mieszczanie zamykali okiennice, chłopi uciekali do lasu. Prawie nikt nie zareagował na rozpowszechnioną w Kielcach odezwę Rządu Narodowego wzywającą do powstania, głoszącą m.in., że „Polska przestała być niewolnicą i sama chce stanowić o swoim losie”. 13 sierpnia kawaleria strzelców i piechota w Kielcach i Suchedniowie przywitała ogniem zbliżających się Rosjan, ale z powodu ich wielkiej przewagi musiała wycofać się w stronę Chęcin na linię Nidy.

Reakcja dowództwa c.k. armii na fiasko powstania była natychmiastowa: 13 sierpnia Piłsudski, wezwany przez Austriaków do Krakowa, usłyszał, że działalność strzelców jako samodzielnych oddziałów dobiegła końca i władze administracyjne przez nich ustanowione również ulegną likwidacji, a na koniec strzelcy zostaną wcieleni w szeregi armii austro-węgierskiej.

Z „kadrówki” do Legionów

Istnienie oddziałów Piłsudskiego zostało uratowane dzięki inicjatywie posłów z Koła Polskiego przy parlamencie wiedeńskim i sejmie galicyjskim. Prezydent Krakowa Juliusz Leo uzyskał od austriackich władz rządowych i wojskowych w Wiedniu zgodę na powołanie polskich oddziałów wojskowych oraz komitetu sprawującego nad nimi nadzór. 16 sierpnia 1914 r. utworzono Naczelny Komitet Narodowy i powołano, na bazie wojska Piłsudskiego, Legiony Polskie. Podlegały one rozkazom komendy austriackiej.

Powołanie Legionów Polskich było początkowo oceniane nieprzychylnie przez niemałą część rodaków. Z czasem jednak Polacy zaczęli dostrzegać wagę czynu legionistów i przelanej przez nich krwi. Dziś musimy pamiętać, że odzyskanie niepodległości w 1918 r. to dzieło tych wszystkich, którzy z gorącej miłości ojczyzny podjęli wyzwanie historii i potrafili rzucić swoje życie „na stos” walki o niepodległą Polskę.

2014-07-29 15:09

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Polacy, Żydzi i Niemcy w Markowej

Niedziela przemyska 41/2017, str. 8

[ TEMATY ]

historia

Józef Ulma

Żniwa w Markowej. W grupie rolników stoi Saul Goldman

Żniwa w Markowej. W grupie rolników stoi Saul Goldman

Pisząc o Ulmach, nie sposób nie poruszyć kwestii, która stała się powodem tragedii; chodzi o Żydów z Markowej, ale nie tylko. Informacja o zamordowaniu Rodziny Ulmów kryje w sobie wątek narodów, które los złączył w jedno; są to Polacy, Żydzi i Niemcy

Przed wojną w Markowej żyło spokojnie i dostatnio ok. 120 Żydów w 30 rodzinach. Niemcy rozpoczynając agresję na Polskę, błyskawicznie zajmowali kolejne tereny. 9 września 1939 r. okupant był już w Markowej. Jedynie świadkowie tamtych dni wiedzą, jak szybko spokojne życie mieszkańców wioski zamieniło się w piekło. Przyszłość zniknęła niemal z horyzontu, coraz trudniej w zastraszanych sercach było wzbudzać nadzieję, a codzienność zaskakiwała niemieckimi zbrodniami na niewinnych ludziach. Powoli acz skutecznie dokonywała się eksterminacja okupowanych narodów z tą szczególną grozą, jaką był Holokaust Żydów. Dlatego ucieczka lub schronienie stawały się naturalnym odruchem obrony życia, natomiast wyszukanie kryjówki graniczyło z cudem, z obawy przed konsekwencjami, jakie obwieścili Niemcy za pomoc czy przechowywanie Żydów, a których Markowa była świadkiem, zwłaszcza na słynnym Okopie.

CZYTAJ DALEJ

Nowenna do św. Andrzeja Boboli

[ TEMATY ]

św. Andrzej Bobola

Karol Porwich/Niedziela

św. Andrzej Bobola

św. Andrzej Bobola

Niezwyciężony atleta Chrystusa - takim tytułem św. Andrzeja Bobolę nazwał papież Pius XII w swojej encyklice, napisanej z okazji rocznicy śmierci polskiego świętego. Dziś, gdy wiara katolicka jest atakowana z wielu stron, św. Andrzej Bobola może być ciągle stawiany jako przykład czystości i niezłomności wiary oraz wielkiego zaangażowania misyjnego.

Św. Andrzej Bobola żył na początku XVII wieku. Ten jezuita-misjonarz przemierzał rozległe obszary znajdujące się dzisiaj na terytorium Polski, Białorusi i Litwy, aby nieść Dobrą Nowinę ludziom opuszczonym i religijnie zaniedbanym. Uwieńczeniem jego gorliwego życia było męczeństwo za wiarę, którą poniósł 16 maja 1657 roku w Janowie Poleskim. Papież Pius XI kanonizował w Rzymie Andrzeja Bobolę 17 kwietnia 1938 roku.

CZYTAJ DALEJ

Dziś bulla o Roku Świętym, najbardziej uroczysty spośród dokumentów papieskich

2024-05-09 16:52

[ TEMATY ]

Watykan

bulla papieska

Rok Święty 2025

www.vaticannews.va/pl

Przewiduje się, że Jubileusz przyciągnie do Wiecznego Miasta miliony pielgrzymów.

Przewiduje się, że Jubileusz przyciągnie do Wiecznego Miasta miliony pielgrzymów.

Dziś wyjątkowy i doniosły dzień w Watykanie. Na rozpoczęcie wieczornych nieszporów Wniebowstąpienia Pańskiego w Bazylice Watykańskiej Papież uroczyście ogłasza Rok Święty 2025. Przewiduje się, że Jubileusz przyciągnie do Wiecznego Miasta miliony pielgrzymów. Dla wierzących jest to wyjątkowy czas łaski, a także specjalna okazja do uzyskania odpustu zupełnego. Szczegóły obchodów oraz daty Roku Świętego podaje bulla papieska.

Jubileusz lub Rok Święty jest obchodzony co 25 lat. Po raz pierwszy został ogłoszony w 1300 r. bullą Bonifacego VIII, która do dziś jest przechowywana w Watykańskiej Bibliotece Apostolskiej. Bulla papieska to dokument z pieczęcią papieża, a zatem po przywileju najbardziej autorytatywny i uroczysty spośród dokumentów biskupa Rzymu. Termin ten wywodzi się od łacińskiego bulla, który oznaczał ołowianą pieczęć zawieszoną na dokumencie, a dopiero od około XIV wieku był stosowany do dokumentów opatrzonych taką pieczęcią. Użycie ołowianej pieczęci jest udokumentowane w przypadku papieży od VI wieku. W przypadku dokumentów o szczególnym znaczeniu zamiast ołowiu stosowano złoto.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję